Twardziele…

nie zawsze biegają

Ostatni weekend lutego miał być pierwszym, na kiedy zaplanowałem jakieś poważniejsze starty, a mówiąc konkretnie dwa biegi Twardziela. W sobotę krótki dystans bo 5 kilometrów w raciborskim arboretum, a w niedzielę 14,5 w Wodzisławiu Śląskim. Na oba te biegi byłem dosyć mocno napalony, ale skupiałem się głównie na Raciborzu, bo to w końcu u mnie, na trasie którą doskonale znam i która jest dla mnie pewnym wyznacznikiem formy.

Na dwa tygodnie przed startem zaliczyłem trzy kontrolne treningi na trasie Twardziela wplecione w bieg na dłuższym dystansie. Myślę, że wychodzi z tego fajna jednostka treningowa – 4 km rozgrzewki, 5 km ostrego biegu z mocnymi podbiegami i 4 km na rozbieganie. Niemniej, na ostatnim takim treningu, na kilka dni przed biegiem, udało mi się wykręcić średnie tempo o dwie sekundy gorsze niż w zeszłym roku, więc nie byłem pewien czy stać mnie na dobry wynik.

Pogoda w dniu startu dopisywała od rana. Było przyjemnie chłodno (lekko powyżej zera), ale bardzo słonecznie. Przed startem udało się jeszcze trochę pogadać ze znajomymi biegaczami, później krótka rozgrzewka i trzeba się jakoś mądrze ustawić, żeby nie utknąć już na wejściu. Na starcie stawiło się 180 osób więc ważne, żeby dobrze się ustawić jeżeli chce się walczyć o dobry czas, szczególnie na takim krótkim dystansie, gdzie ciężko później odrobić stratę.

387314_1456577059_25271500

Tradycyjne odliczanie od 10 i biegniemy… Na dobry początek długi podbieg, miejscami wcale nie taki łagodny, który też może lekko poddusić 😉 Poszło jednak całkiem gładko i nawet sporo osób udało się wyprzedzić i na górę wyjść na dobrej pozycji. Dalej dłuższa, lekko pofałdowana prosta i mocniejszy zbieg. Podkręcam tempo do okolic 3:30 i wyprzedzam kolejnych zawodników. Na zbiegu czuję się mocny i nie zwalniam.

Dobijamy jednak do „toru saneczkowego” (dla niewtajemniczonych – naprawdę ostry podbieg) i trzeba ściągnąć nogę z gazu. Na podbiegu czuję, że trochę brakuje mi sił i parę osób mnie wyprzedza, ale na kolejnym zbiegu odgryzam się i znowu podkręcam tempo. Przez „tor saneczkowy” biegniemy dwa razy, ale za drugim podejściem innym też już brakuje pary w girach i nie daję się wyprzedzić. W płucach czuję ogień, ale zasuwam bo wiem, że tempo jest dobre i nie odpuszczę wyniku.

1456574840img_5767-

Na szczycie lekko mnie przydusiło, na chwilę zwolniłem, ale czując oddech rywali na plecach znowu przyśpieszam. Teraz długi zbieg do mety i mocno podkręcam tempo, ale mimo to jeden biegacz wyprzedził mnie o parę sekund. Tak czy inaczej lecimy mocno poniżej 3:30/km a zbieg jest długi, więc wiem, że urywam kolejne sekundy.

Wpadam na metę i sprawdzam wynik. 21 minut i 26 sekund. 16. miejsce w generalce na 180 zawodników. Jest dobrze, bardzo dobrze. Zeszłoroczny wynik udało się poprawić o prawię dwie minut i wyraźnie przesunąć w górę klasyfikacji. Można z tego wnioskować, że jednak jakaś forma się buduje i całe to rozważanie na temat treningu i wprowadzanie małych zmian przynosi rezultaty.

Z kwestii technicznych – biegłem w butach adidas adiZero boost XT i się nie zawiodłem. Przyczepność była bardzo dobra, więc na zbiegach czułem się pewnie i nie zwalniałem, a boost pod przodostopiem pozwalał dobrze podkręcić tempo na płaskich odcinkach i na podbiegach. Pełna recenzja już niebawem.

Po biegu czuję jednak niewielki, ale dziwny ból w okolicach lewego kolana i wolę go nie lekceważyć. Docelowe starty tego sezonu już za 2-3 miesiące i nie chcę ryzykować – trzeba teraz ostro trenować i nie można sobie pozwolić na kontuzje i nieplanowane przerwy. Odpuszczam niedzielny start w Wodzisławiu, który i tak miałem zamiar potraktować bardziej treningowo. Trochę mi żal tego biegu, ale nauczony doświadczeniem sprzed dwóch lat, wolę nie przeginać. Sytuacja była wtedy podobna – starty tydzień po tygodniu, jakiś bliżej niezidentyfikowany ból i skończyło się to kilkutygodniową przerwą od wszelkiego biegania. Teraz mam jasno ustalone priorytety i wiem, kiedy lepiej po prostu odpuścić, a kiedy trzeba przycisnąć.

387313_1456577058_33910200

Nauka z tego płynie taka, że nie tylko trzeba biegać jak twardziel, ale również umieć podejmować mądre decyzje, wiedzieć kiedy trochę wyluzować i przede wszystkim skupić się na startach, które są dla nas najważniejsze.

Dla zainteresowanych, pełne wyniki biegu TUTAJ.

4 myśli na temat “Twardziele…

  1. „Nauka z tego płynie taka, że nie tylko trzeba biegać jak twardziel, ale również umieć podejmować mądre decyzje, wiedzieć kiedy trochę wyluzować i przede wszystkim skupić się na startach, które są dla nas najważniejsze”
    i tak jest. Też miałem podobne doświadczenie rok temu podczas przygotowań do swojego upragnionego maratonu.

Dodaj komentarz